Muzyka

środa, 2 grudnia 2015

Zielony , groszkowy kremik z razowymi grzankami

Dzisiejsza propozycja na pyszną zupę krem z zielonego groszku gotowaną według Pięciu Przemian. Bardzo szybka w przygotowaniu i wyśmienita w smakowaniu. Do przygotowania dzisiejszej zupki wykorzystałam mój ogródkowy groszek latem zebrany, chwilkę gotowany, następnie zahartowany i w zamrażarce w pudełeczkach poukładany. Dodatkiem są chrupiące grzaneczki z razowego chleba , który sama wypiekam.

Zupa krem z zielonego groszku

O - 2 litry wrzącej wody
Z - 500 g. mrożonego groszku, 1 łyżka klarowanego masła lub oleju ( jaki lubicie ), 5 średnich ziemniaków,1 cebula pokrojona i zeszklona na klarowanym maśle lub oleju
M - 1 średni seler, 2 duże ząbki czosnku. pieprz, szczypiorek
W - sól himalajska lub morska
D - kilka kropel  cytryny

Wykonanie

Do wrzącej wody dodaj groszek , masło, pokrojone na większe kawałki ziemniaki i uprzednio podsmażoną cebulkę. Następnie z kolejnej przemiany dodaj pokrojony w większą kostkę seler.
Zupę gotuj  około 30 minut po czym zmiksuj. Teraz nadszedł  czas na doprawienie , wyciśnięte ząbki czosnku , świeżo zmielony pieprz , szczypiorek , sól i odrobina soku z cytryny dla zachowania wszystkich 5 smaków.

Grzanki

D - 6 kromek razowego chleba
O - 1/2 łyżeczki tymianku
Z - 4 łyżki oleju lub masła

Wykonanie

Chleb pokrój w drobną kostkę posyp tymiankiem i podsmaż na patelni , dodaj olej mieszaj chwilkę i nasze grzaneczki gotowe.


Smacznego !!!





czwartek, 19 listopada 2015

Zadnie Łukowe progi gościły kolejną grupę jogi...........

Kolejny raz miło było przyjąć w nasze progi nową grupę jogi. Zajęcia odbywały się w kameralnej grupie w sympatycznej atmosferze. Jedna z uczestniczek, tym razem warsztatów jogi odwiedziła nasze urokliwe miejsce kolejny już raz . Widać że powiedzenie  "Bo w Bieszczady przyjeżdża się tylko raz później się już tylko powraca " sprawdza się w wielu ludzkich historiach.

Zapraszamy więc do zorganizowania w naszym magicznym miejscu waszych warsztatów. Być może pokochacie Bieszczady i nasze miejsce i stworzycie swoje własne historie.









Do miłego zobaczenia !:)

poniedziałek, 16 listopada 2015

Zapomniany ...topinambur wraca na polskie stoły.

Topinambur inaczej słonecznik bulwiasty, w moim ogródku warzywnym posadziłam jako mur obronny wabiący nornice. Długo nie wykorzystywałam tego warzywka w mojej kuchni lecz całkiem nie dawno nie pamiętam skąd wpadł do moich rąk przepis na surówkę z topinambura w roli głównej . Czym prędzej trochę bulwek z mojego zagonka wykopałam i w smacznej surówce spróbowałam. Od tej chwili częściej będzie gościł w mojej kuchni pod różnymi postaciami zapomniany " kartofelek " . Sądzę że i wam zasmakuje.

Surówka z topinamburu w towarzystwie dyni hokkaido oraz kotlecików z kaszy jaglanej i pieczarek.

Składniki

- 10 dużych bulwek topinamburu
- 1 główka czosnku
- pęczek natki pietruszki
- 1 mały kubek gęstego jogurtu naturalnego
- 2 łyżki majonezu
- sól morska, pieprz kolorowy świeżo zmielony

Wykonanie

Topinambur myjemy i nożykiem skrobiemy tak jak młodą marchewkę. Ścieramy na tarce o dużych oczkach. Czosnek wyciskamy dodajemy wraz z posiekaną natką pietruszki do miski z topinamburem. Dodajemy jogurt i majonez . No i pozostało nam tylko naszą surówkę doprawić solą i pieprzem i gotowe. Pozostawienie na około pół godziny surówki w lodówce wzmocni jej smak.



Smacznego !!!

poniedziałek, 12 października 2015

A w Bieszczadach już jesień .....tysiące kolorów....Agroturystyka " Zadnie Łuki ", Eko -gospodarstwo , kuchnia wegetariańska, wypoczynek całoroczny

 W ferworze zajęć podczas tegorocznego  lata pewnie bym tego nie dostrzegła, że minęła kolejna pora roku gdyby nie klęgor odlatujących żurawi przelatujących nad naszym domem.
Jest to nasz drugi sezon a tylu nowych gości, którzy zdecydowali się poznać nasze urokliwe miejsce. Wielu z naszych gości zachwyciło to miejsce tak jak nas przed laty. My powróciliśmy aby osiąść na stałe. Być może i wy zechcecie powrócić aby przez chwilę znowu pomieszkać . Serdecznie zapraszamy o każdej porze roku.
Nastała jesień a wraz z nią prace w warzywnym ogrodzie. Czas zbiorów no i oczywiście przetworów.
Matka natura była dla nas w tym roku łaskawa i oszczędziła nam niespodziewanych przymrozków w środku lata tak jak to miało miejsce dwa lata temu. Dzięki temu nasze eko pomidorki są już bezpieczne. W tym roku są nad zwyczaj słodkie. Zajadamy się więc nimi my i nasi goście. Część z nich jest już w słojach aby zimą lub na przednówku przygotować smaczną pomidorówkę.
Tegoroczna susza nie zaszkodziła również czosnkowi, który nam pięknie obrodził . Dyniami Hokkaido też byśmy się nie powstydzili. Więc jeśli jesteście jej smakoszami to zapraszamy , różne dania z niej podamy.
Wypada się również pochwalić udanym grzybobraniem z naszymi gośćmi w odwiedzonym lasku za naszym domkiem a na obiadokolację wyśmienitym z borowików daniem. 
A w górach już jesień tysiące kolorów możesz tę zmieniającą się paletę barw zobaczyć osobiście lub też uchwycić w obiektywie. Być może zdołasz zobaczyć jelenie bo jeszcze trwa rykowisko.
W ubiegły weekend nasze Zadnie Łukowe progi odwiedzili  goście z czerwcowego Bieszczadzkiego Biegu Rzeźnika aby tym razem wziąć udział w III Bieszczadzkim Ultra Maratonie. Miło było was wszystkich gościć. 
Dziękujemy tym dużym i również maluszkom bo w tym sezonie było ich sporo. Cieszymy się również z organizowanych u nas warsztatów z jogą no i oczywiście zapraszamy ponownie.
Przed nami przygotowania do wegetariańskich świąt i wegetariańskiego sylwestra mamy jeszcze kilka wolnych miejsc więc zapraszamy.



W kolejnym poście powrót do kulinarnych przepisów.









Zapraszamy !:)


poniedziałek, 20 lipca 2015

Bieszczady,Agroturystyka " Zadnie Łuki ", Eko wczasy, kuchnia wegetariańska, wypoczynek całoroczny

Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników Bieszczadów do naszej chaty z bali otoczonej pasmem gór na niezapomniane wakacje z dala od zgiełku w bardzo urokliwe miejsce .Bo w Bieszczady przyjeżdża się tylko raz później się już tylko powraca.

Nasza posiadłość z lotu ptaka..............












środa, 24 czerwca 2015

Agroturystyka, Bieszczady, " Zadnie Łuki "- Wegetariański obiadek z kociołka i coś jeszcze........

Dzisiaj dla odmiany i urozmaicenia dla naszych gości obiadokolacja w plenerze.
Wegetariański kociołek , oscypki z grilla podane z żurawiną a także ciepłe, chrupiące bułeczki z pesto z czosnku niedźwiedziego, podsmażonej cebulki, pomidora i sera cheddara naprawdę wyśmienite. Jak na pierwsze dni lata pogoda raczej wiosenna i nie obyło się bez deszczu , jednak kociołek na ognisku z wegetariańskim leczem udało się ugotować, bułeczki i oscypki zapiec.







Życzymy smacznego , zapraszamy , taką kolację i Wam podamy !:)

wtorek, 16 czerwca 2015

Zielono mi......obiadek w ogrodzie......

Już we wcześniejszych postach zapraszałam do gry w zielone , dzisiaj dla przypomnienia kolejne zaproszenie do przygotowania smacznej zupki z udziałem pokrzywy i kuszących smakiem naleśników także na zielono bo z nadzieniem z brokuła i wędzonego sera. Jeśli chodzi o zupę z pokrzyw to proponuję się pośpieszyć bo pokrzywka już zaczyna kwitnąć. Przepisu na zupę nie podaję bo znajdziecie go we wcześniejszych postach. Wielu z Was już ją gotowało, wiem też że zasmakowała tym najmłodszym z czego się bardzo cieszę bo pokrzywa to samo zdrowie niejeden doktor wam to powie. 

Naleśniki zapewne smażyliście nieraz więc podaję dzisiaj przepis jak przygotować nadzienie z brokuła i wędzonego sera.

Składniki

- 1 średni brokuł
- 1 cebula drobno pokrojona i zeszklona na oleju
- sól , pieprz , 2 łyżki gęstego jogurtu naturalnego
- 3 łyżki startego wędzonego sera

Wykonanie 

Brokuła gotujemy na parze lub w niewielkiej ilości wody chwilę aż zmięknie. Jeszcze ciepłego ugniatamy ubijakiem do ziemniaków. Dodajemy pozostałe składniki . Nadzienie powinno być wyraźne w smaku więc dobrze doprawcie. Porcja ta wystarczy jako nadzienie dla 6 naleśników o średnicy 23 cm.
Przygotowane naleśniki odsmażamy na gorącym oleju z dwóch stron . Podajemy z kleksem śmietany.

W naszym ogrodzie przepięknie zakwitł jaśmin i nie mogłam się oprzeć jego urokowi i cudownemu zapachowi, więc dzisiejszy obiadek w plenerze.






Po obiadku mały relaksik na hamaczku


Smacznego!:)


wtorek, 9 czerwca 2015

Agroturystyka " Zadnie Łuki "- Bieszczadzki Bieg Rzeźnika - Czerwcowy weekend.......

W Zadnich Łukach w długi weekend czerwcowy gościliśmy po raz drugi uczestników tym razem XII  Bieszczadzkiego - biegu Rzeźnika ( 77 km.), Rzeźniczka ( 27 km. ) a także Rzeźniczątka (600 m.)
Nasi sympatyczni goście zjechali się z różnych stron Polski aby wspólnie ze swoimi partnerami biegowymi wspierając się wzajemnie przebiec ten trudny maraton. Kibicowali im żony, mężowie i ich pociechy. Dom tętnił życiem, z kuchni dochodziły zapachy wegetariańskich potraw. Jedna z  dziewcząt wyjeżdżając stwierdziła że na razie jest półwegetarianką. Któż to wie może gdy przyjedzie na kolejny bieg  będzie już w pełni wegetarianką. Nasze domowe zwierzaczki zostały wymiziane. Padły nowe rekordy. Wcześniejsze przygotowania odegrały znaczącą rolę. Niektórzy mówili że nigdy więcej a inni czuli lekki niedosyt. Pogoda dopisała , bezchmurne niebo i stwierdzenie jednego naszego biegacza po ukończonym w dobrym czasie biegu że zaliczył Bieszczady w pigułce. Moje podsumowanie ...........zdecydowanie wolę konno!!!



Zmęczony lecz szczęśliwy Grzegorz - nasze gratulacje !:)



Nasze Rzeźniczki przed biegiem - trzymamy kciuki !:)


Wreszcie na siedząco ! wielkie brawa my także cieszymy się z waszej wygranej !:)


Zapraszamy wszystkich do naszej chatki z bali leżącej w oddali otoczonej pasmem bieszczadzkich gór na " niezapomniane wczasy " bo kiedyś ktoś powiedział , że w Bieszczady przyjeżdża się tylko raz później się już tylko wraca.

wtorek, 26 maja 2015

Bieszczady, Smolnik, agroturystyka - "Zadnie Łuki"- pracowity weekend i długo oczekiwane odwiedziny oraz końcowy efekt .....oceńcie sami !!!

Długo oczekiwane odwiedziny w końcu zmaterializowały się i moja kochana rodzinka z" Górnej Chaty " z Gorców odwiedziła nas, oraz jeszcze niedawno zamieszkiwane przez nich  miejsce w Smolniku - Smolnikowe Klimaty. Radości było co nie miara, była praca, konna oprowadzanka na naszej Lolusi naszych kochanych wnuków Kuby, Julka oraz Amelci a także jednej z naszych turystek. Po całym dniu pracy miło było usiąść w saloniku. Rozmów nie było końca a tu trzeba rankiem wstać, aby nasz domek w piękne balkoniki przyodziać.





Zapraszamy !:)

sobota, 16 maja 2015

Dostarczmy sobie cynku.........

Dzisiaj przepis na smaczny, zdrowy pasztet z pestek dyni, który dostarczy nam żelaza a także cynku. Z naukowego punktu widzenia niedobór cynku w organiźmie to powolne gojenie się ran, problemy ze skórą, paznokciami, mała odporność na zakażenia itd.
Rośliny nie tylko są źródłem, witamin, składników mineralnych, węglowodanów, białek, lecz również zawierają w sobie substancje chemiczne o dużej aktywności biologicznej i mogą nie tylko zapobiegać chorobom, ale nawet je leczyć. Przykładem mogą być zalecenia lekarzy do spożywania pestek dyni w przypadku prostaty. Świeże pestki dyni w połączeniu z tartą marchwią to znakomity sposób na odrobaczenie. Więc może zamiast kolejnej tabletki smaczny pasztecik.

Pasztet z pestek dyni

Składniki

- 2 op. po 200g. mielonych pestek dyni
- 1 szkl. ugotowanej kaszki kukurydzianej tzw. polenty
- 4 cebule, 3 ząbki czosnku
- 4 szkl. bulionu wegetariańskiego 
- 1/2 szkl. skrobi ziemniaczanej
- 6 łyżek dobrego oleju
- sól, pieprz , 1 łyżkę sosu sojowego
- 100 g. śliwek suszonych bez pestek lub żurawiny 

Wykonanie

Czosnek i cebule kroimy , podsmażamy na oleju. Do blendera wlewamy bulion i wsypujemy op. mielonych pestek dyni oraz dodajemy podsmażoną cebulkę z czosnkiem. Całość chwilkę blendujemy. Masę przelewamy do miski dodajemy ugotowaną kaszkę kukurydzianą , skrobię oraz sól , pieprz i sos sojowy, odstawiamy na 15-20 minut. Blaszkę do pieczenia o wym. 25x12x8 cm. wykładamy papierem do pieczenia i przekładamy połowę masy, na niej układamy śliwki, które przykrywamy drugą częścią masy. Nasz zdrowy pasztecik pieczemy w nagrzanym do 180 stopni piekarniku przez około 60 minut. Upieczony pasztet odstawiamy do ostygnięcia. Najlepiej kroić go następnego dnia. Wyśmienicie smakuje podany na kromce żytniego chleba z kleksem domowego ketchupu.





Smacznego !:)

sobota, 9 maja 2015

Karminadel z ziemniaczka.......

Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze byliśmy młodzi i "piękni "nazwa karminadel przywędrowała do naszej kuchni któregoś popołudnia wraz z odwiedzinami mojego męża, podczas przepustki gdy służył w wojsku. 
Pewnie nie wiecie co to takiego ten karminadel już wyjaśniam. Jest to potrawa regionalna kuchni śląskiej a dokładniej kotlet mielony z mięsa wieprzowego.
Ponieważ u nas mięsa się nie jada , postanowiłam karminadla mięsnego zastąpić ziemniaczanym.

Karminadel z ziemniaczka





Składniki

- 50 dag. gotowanych ziemniaków
- 25 dag. żółtego twardego , ostrego sera
- 3 jajka
- 3 łyżki mąki , 3 łyżki tartej bułki
- sól, świeżo zmielony pieprz, starta gałka muszkatałowa
- łyżka masła
- siekana natka pietruszki
- olej do smażenia

Wykonanie

Ciepłe ziemniaki przepuścić przez maszynkę, wbić żółtka, dodać 3 łyżki przesianej mąki, sól, pieprz, gałkę muszkatałową, masło, siekaną pietruszkę. Połowę sera zetrzeć na tarce a połowę pokroić w kostkę i dodać do ziemniaczanej masy. Wszystko dokładnie wymieszać. Białka posolić i roztrzepać widelcem dodać tartą bułkę . Z przygotowanej masy formować małe kotleciki i panierować je najpierw w mące a następnie w białkowej masie. Smażymy na rozgrzanym oleju do lekkiego zrumienienia.

Karminadle z ziemniaczka podałam z surówką z kapusty pekińskiej z cebulką , papryczką i kiszonym ogórkiem. Przygotowałam również gęsty, ostry sos pomidorowy z dodatkiem bazylii i czosnku z moich zamkniętych w słoiki pomidorów. Jeśli nie lubicie sosu pomidorowego zastąpcie go borowikowym lub pieczarkowym.

Smacznego !:)

wtorek, 5 maja 2015

Majówka.......

Weekend "Majówkowy za nami "- była joga, wieczorny koncert przy użyciu mis tybetańskich i gongu w moim wykonaniu ( wykorzystuję je do terapii i relaksu ) a także moje wegetariańskie szaleństwa w kuchni . Warsztaty szybko minęły nastał czas powrotu do rzeczywistości i zwolnienia tempa aby nabrać sił do kolejnej imprezy w weekend czerwcowy "Biegu Rzeźnika".



niedziela, 26 kwietnia 2015

Szpinak w makaronowych muszlach

Minęło już sporo czasu od mojego ostatniego posta za co Was przepraszam, lecz zaczyna się gorący okres wiosennych prac w naszym ekologicznym ogródku i nie tylko. Przed nami już za kilka dni Majówka z Jogą więc przygotowanie naszych pokoi i zaplecza kuchennego na przyjazd gości a jeszcze dokańczamy, upiększamy i brakuje czasu na kuchenne szaleństwa. Lecz mimo tych wielu czynności, które czasami trudno ogarnąć jak w tym kawale nie wiem czy znacie - idą dwa koty przez pustynię i jeden mówi do drugiego nie wiem jak ty ? " nie ogarniam tej kuwety "jeśli gotowanie to pasja a nie obowiązek zawsze znajdzie się ten czas na przygotowanie przysłowiowego co nie co.

Szpinak w makaronowych muszlach




Składniki

- 1 opakowanie mrożonego szpinaku w liściach
- 1 główka czosnku
- 1/2 kostki sera fetta, 1 kostka sera cheddar lub innego ostrego ( jaki lubicie )
- 2 łyżki masła, sól morska, świeżo zmielony pieprz, 1 łyżka sosu sojowego
- 1/2 opakowania makaronu duże muszle

Wykonanie

W garnku podgrzewamy masło, dodajemy zamrożony szpinak i dusimy przez 10 minut. Następnie dodajemy wyciśnięty przez praskę czosnek, sól, pieprz, sos sojowy a także pokrojony ser fetta i jeszcze przez chwilkę trzymamy na ogniu do odparowania. Muszle gotujemy przez czas podany na opakowaniu, odcedzamy i studzimy. Każdą muszlę napełniamy przygotowanym szpinakiem.
W między czasie, gdy gotujemy makaron przygotowujemy gęsty , pikantny sos z krojonych pomidorów ( przepis na sos podawałam w którymś z moich postów ). Do formy do zapiekania wlewamy nasz sos i układamy napełnione szpinakiem muszle jedną obok drugiej. Całość posypujemy startym serem i zapiekamy przez 30 minut w gorącym piekarniku.

Daniem tym oczarujecie nawet tych , którym na słowo szpinak " piszczą zęby ".

Smacznego!:)